Skazany część VII i VIII

CZĘŚĆ VII

Mężczyźni kontynuowali rozmowę, omawiając każdy możliwy scenariusz. Albert wtajemniczył Franka w plan Damira, który miał na celu wyciągnięcie go z więzienia i przeniesienie do bezpiecznego miejsca.

– Mam nadzieję, że to zadziała – powiedział więzień, wciąż nieco sceptyczny.
– Musi zadziałać – odparł Albert. – Damir ma wszystko pod kontrolą.

Franek przestał się martwić i zaczął myśleć o przyszłości. Choć perspektywa życia na krańcu świata nie była idealna, wolał to niż spędzenie jego reszty w polskim więzieniu.

– Przekaż Damirowi, że jestem mu wdzięczny – powiedział. – Zrobię wszystko, co trzeba, żeby to się udało. Albert skinął głową.
– Dam mu znać. Trzymaj się, Franek. Już niedługo to wszystko się skończy.

Franek patrzył za odchodzącym Albertem, mając nadzieję, że jego słowa się spełnią.

CZĘŚĆ VIII

Franek, pozostawiony w celi zupełnie sam, zastanawiał się nad słowami Alberta. Plan wyglądał na skomplikowany, ale zarazem misterny.. Mimo to, wciąż czuł niepewność. Czy rzeczywiście uda im się wyciągnąć go z tego bagna? Myśli krążyły wokół zbliżającej się rozprawy.

W następnych dniach Franek starał się zachowywać jak najspokojniej. Pilnował, by nie wzbudzać podejrzeń, jednocześnie bacznie obserwując każde posunięcie strażników i współwięźniów. W międzyczasie Damir zintensyfikował działania w tle.

Kiedy nadszedł dzień rozprawy, Franek został przetransportowany do sądu. Czuł, jak z każdym krokiem serce zaczyna bić coraz mocniej. Na sali sądowej, mecenasa Jaka przywitał z ironicznym uśmiechem, skrywając prawdziwe emocje.
Rozprawa przebiegała burzliwie. Świadek, którego zeznania miały być kluczowe, zjawił się na sali wyraźnie poddenerwowany. Gdy zaczął mówić, Franka przeszły ciarki. Mimo wcześniejszych obaw, świadek zeznawał na jego korzyść. Widać było, że plan Damira i Alberta działał.
Po zakończeniu przesłuchań, sędzia ogłosił przerwę, aby naradzić się z ławą przysięgłych. Franek czekał w napięciu, modląc się o pozytywny wynik.
W końcu sędzia powrócił na salę. Cisza, jaka zapadła, była wręcz namacalna.
– Sąd postanawia… – zaczął sędzia, a Franek poczuł, jak czas zwolnił – uniewinnić oskarżonego Franciszka Zibro ze względu na brak jednoznacznych dowodów wskazujących na jego winę oraz zeznania świadka, które rzuciły nowe światło na sprawę.
Franek na moment zaniemówił, próbując zrozumieć, co właśnie usłyszał. Ogarnęła go fala ulgi, a zarazem niedowierzania. W jego oczach pojawiły się łzy, ale tym razem były to łzy radości.
Mecenas Jak odwrócił się do Franka z wymuszonym uśmiechem, jakby chcąc zasugerować, że to dzięki niemu doszło do uniewinnienia. Franek jednak wiedział, kto naprawdę stał za jego wolnością. To czego nie wiedział to kim był tajemniczy świadek, którego zeznania zmieniły bieg sprawy.

Gdy opuszczał salę sądową, Albert czekał na niego na korytarzu. Jego spokojne oczy emanowały pewnością i zadowoleniem.
– Mówiłem ci, że się uda – powiedział Albert.
Franek skinął głową, ale nie dziękował. Wiedział, że odpowiednia suma pieniędzy jest w stanie załatwić wszystko. Musiał dowiedzieć się, kim był tajemniczy świadek.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *