🔥 Rozdział II – Dąbrówno 🔥 – ciąg dalszy
⚔️ Pieśń i miecz
Juryta z druhami rzucili się do walki z nową siłą, wiedząc, że nie są sami.
Lekko ubrana litewska piechota, osłonięta jedynie skórzanymi zbrojami, natychmiast dobyła mieczy.
Nie wahali się ani przez chwilę.
Uderzyli na Krzyżaków z furią, przekonani, że tylko bezlitosny atak da im przewagę.
Rycerze Zakonu cofnęli się w stronę wrót.
Nie w popłochu. Nie w panice.
Nie błagali o litość.
Zebrali się w zwartą linię, gotowi walczyć do ostatniego tchu, do ostatniej kropli krwi, w imię Najświętszej Maryi Panny Domu Niemieckiego.
I wtedy zaczęli śpiewać.
Najpierw cicho, niemal szeptem. Potem coraz głośniej.
„Chrystus zmartwychwstał,
Z cierpień wszelkich…”
Głosy Krzyżaków niosły się po murach – głębokie, przenikliwe, surowe jak zimowy wiatr nad Bałtykiem.
Świt zastygł.
Niebo pozostawało zasnute chmurami. Deszcz sączył się nieprzerwanie.
„Kyrie Eleison…”
Śpiew unosił się nad polem bitwy – czysty, mocny, niepokojący.
Wszyscy słuchali. Nawet ci, którzy mieli zabijać.
Chwila ciszy.
⚔️ Eksplozja
Ziemia rozwarła się pod stopami.
Powietrze przecięła fala uderzeniowa, wyrzucając w górę kurz, drzazgi i ludzkie ciała.
Brama przestała istnieć.
Tych, którzy stali najbliżej, pochłonęła śmierć.
Krzyżacy upadli na ziemię. Ciężkie odłamki drewna i żelaza wbijały się w ciała, przebijały pancerze, miażdżyły kości.
🔥 Juryta uderzył plecami o ziemię.
W uszach dzwoniło, płuca paliły od pyłu.
Zamrugał. Spróbował się podnieść.
Wokół leżeli martwi i ranni.
Jakusz kaszlał, próbując wstać.
Mścisław trzymał się za krwawiące ramię.
Rycerze Jagiełły zostali odrzuceni w głąb miasta.
Poturbowani, oszołomieni, wstrząśnięci – podnosili się z ziemi.
Dzwoniło im w uszach, serca waliły w piersiach.
Niektórzy kaszleli, plując pyłem bitewnym.
Spojrzeli na miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stała brama.
Teraz leżały tam poszarpane ciała Krzyżaków, roztrzaskane tarcze, potrzaskane hełmy, wbite w ziemię połamane włócznie.
Niektórzy Krzyżacy jeszcze żyli.
Leżeli bez ruchu, osłupiali, wstrząśnięci, dławiąc się krwią.
⚔️ Gdy dym jeszcze nie opadł
Dym wciąż unosił się nad zniszczoną bramą.
Swąd spalenizny dusił powietrze nad miastem. Słodki zapach krwi mieszał się z dymem. Jęki konających dopełniały grozy tej chwili.
Bitwa jeszcze się nie skończyła – świat jedynie na moment wstrzymał oddech.
I wtedy w bramę wjechała armia Jagiełły.
Pochodnie rozświetliły mrok, rzucając drżące cienie na kamienne mury.
⚔️ Walka o Dąbrówno
🔥 Po zdobyciu murów królewskie hufce wdarły się do miasta.
Lekka jazda rzuciła się w ciasne uliczki, siekąc ostrzami każdego napotkanego Niemca.
Za nimi podążała piechota, przeszukując zaułki, wyważając drzwi domów, wyciągając ukrywających się lojalistów.
🔥 Krzyki rannych i odgłosy walki odbijały się od kamiennych murów.
Dąbrówno dusiło się we własnym strachu.
⚔️ Ostatnie ogniska oporu
Juryta wyrwał ostrze z ciała martwego Krzyżaka i spojrzał w głąb wąskiej uliczki.
Z ciemności dobiegł metaliczny stukot.
Zamarł, wytężając wzrok.
Cień poruszył się w mroku.
Kolejny dźwięk – cichy, lecz wyraźny. Kroki na mokrym bruku.
Juryta zacisnął palce na rękojeści miecza i ruszył w stronę dźwięku.
Czyhający wróg czy jeden z jego druhów?
— Juryta! Tu jeszcze się bronią! — krzyknął Jakusz, wskazując na drewniany dom.
W oknie zamajaczyły sylwetki.
Świst.
Strzała wbiła się w ścianę tuż obok głowy Juryty.
— Skryli się jak szczury! — splunął Mścisław, unosząc tarczę. — Wyrwać ich stamtąd!
Z drugiego końca ulicy dobiegł okrzyk polskiego jeźdźca:
— Nie czas na myślenie!
Juryta zacisnął dłoń na rękojeści miecza.
— Naprzód!
Polscy wojownicy ruszyli do ataku, wbijając się w ostatnie ogniska oporu.
W ciasnych przejściach liczył się każdy cios.
Każdy upadek oznaczał śmierć.